WCZYTYWANIE

Wpisz aby wyszukać

Autostrada do…

EX, I, II, PP W LIDZE

Autostrada do…

Hit 25. kolejki nie zawiódł. Miedź podwyższa przewagę w tabeli.

Przerwa reprezentacyjna trwa, ale hitowe starcie w Fortuna 1 Liga mieliśmy możliwość obejrzeć już w piątkowy wieczór. Oczywiście redakcja Dolnosląskiej Piłki była obecna na stadionie w Łodzi.

ŁKS podejmował na swoim stadionie lidera rozgrywek, licząc na wyrównany pojedynek. I tak też się stało! Gospodarze znacznie dłużej utrzymywali się przy piłce, a także częściej uderzali na bramkę rywala. Z drugiej strony w ich atakach często brakowało pomysłu, czego nie można powiedzieć o piłkarzach z Legnicy. Goście grali mądrze i wyprowadzali piekielnie groźne kontrataki. Pierwszą połowę wygrali dzięki bramce Śliwy i tylko dzięki dobrym interwencjom bramkarza ŁKS-u utrzymywało się jednobramkowe prowadzenie. W drugiej połowie akcje Rycerzy Wiosny stały się nieco bardziej konkretne, ale dobrze spisująca się defensywa Miedzi (i nieraz zbyt duża fantazja ofensywy gospodarzy) uniemożliwiła zawodnikom ŁKS-u zdobycie wyrównującej bramki. Tym samym spotkanie zakończyło się wynikiem 0:1, dając Miedzi Legnica 15-punktową przewagę nad drugim Widzewem Łódź.

Wypowiedzi trenerów po meczu ŁKS – Miedź

Wojciech Łobodziński:

  • Mecz na pewno mógł się podobać kibicom. Trenerom trochę mniej, bo nerwów było sporo. Pierwsza połowa to był nasz plan na ten mecz. Zrealizowany w 90 procentach, bo stworzyliśmy sobie kilka naprawdę dobrych sytuacji. Chcieliśmy trochę przeczekać ŁKS i próbować delikatnie kąsać. To się udawało. Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Druga była już słabsza. Brało się to z tego, że ŁKS jest drużyną składającą się z piłkarzy o bardzo wysokich umiejętnościach technicznych. Musieliśmy przetrzymać drugą odsłonę. Czasami tak się dzieje, że trzeba cierpieć. My w drugiej połowie cierpieliśmy, ale udało się wygrać. Cały tydzień byłem na Szkole Trenerów i z daleka prowadziłem zespół. Chciałbym pochwalić mój sztab, bo prowadzić drużynę z daleka nie radzę nikomu, a oni – jak widać – spisali się na medal.

Paweł Drechsler:

  • Początek meczu był chwilowo obiecujący, ale cała pierwsza połowa była na korzyść Miedzi. Strzelili gola, a powinni strzelić więcej. Interwencje Marka Kozioła i troszeczkę szczęścia pomogły nam w tym, że w przerwie spotkania jeszcze w tym meczu byliśmy. To, z czego się cieszymy, to reakcja zespołu po wyjściu na drugą część spotkania. Zawodnicy się podnieśli. W szatni troszeczkę wstrząsnęliśmy zespołem. Reakcja drużyny była dobra, ale wciąż było to za mało, żeby podnieść z boiska chociaż punkt. Nie mówiąc już o zwycięstwie. Trudno, nie poddajemy się. Jako sztab i zespół cały czas mamy wiarę i dużą złość, że nie udało się dzisiaj zdobyć punktów. My trenerzy będziemy cały czas kipieć energią i pokazywać tym chłopakom, że w nich wierzymy, bo jesteśmy tym ostatnim bastionem i nie możemy się poddać. Jeżeli już jacyś kibice w nas zwątpili, to trudno. Będziemy grać dla tych, którzy cały czas wierzą. Liczę na to, że wciąż duża rzesza kibiców wierzy. Mamy jeszcze przed sobą dziewięć spotkań, dziewięć finałów i wszystko jest możliwe. Sytuacja w tabeli wbrew pozorom nie jest taka zła, jak nastroje mogłyby wskazywać, więc patrzymy tylko do przodu i z głową w górze. Jutro wejdziemy w kolejny mikrocykl treningowy i tyle.

(dp, bpmiedz)

Tagi:
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Zostaw komentarz

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Następny wyżej